Powiedziałem chłopakom: sztafeta to konkurencja techniczna, tak musimy ją traktować. Przez 12 miesięcy, a nie raz do roku na dużej imprezie. Tylko tak damy sobie szansę. I oni mi zaufali – mówi TVPSPORT.PL Piotr Maruszewski, trener kadry narodowej polskiego sprintu. Biało-czerwona sztafeta 4x100 m pod jego wodzą wywalczyła awans na MŚ w Tokio. – Tam w zasięgu jest nawet strefa medalowa. Ale pod pewnymi warunkami – podkreśla. W piątek sprinterzy wystąpią indywidualnie – w Memoriale Janusza Kusocińskiego. Transmisja w TVP Sport.
Gdy polska kadra sprinterów wróciła z World Relays z kwalifikacją na MŚ w sztafecie 4x100 metrów, trener Piotr Maruszewski przez telefon powiedział nam: – Leo Beenhakker miał mecz założycielski z Portugalią, a Adam Nawałka starcie z Niemcami. My mamy bieg założycielski. Właśnie ten, który w Chinach dał nam bilety na mistrzostwa w Tokio.
W TVPSPORT.PL oddajemy głos debiutantowi w roli szefa polskiego sprintu. Po sukcesie grupy Maruszewski opowiada o swojej filozofii treningu, szansach na Polaka biegającego na 100 m w czasie poniżej 10 sekund i wizji pracy grupowej, która jest podstawowym warunkiem sukcesu na wrześniowych MŚ. Bo Polska może być jak Japonia – bez Usainów Boltów, ale z pałeczką, która na zmianach wręcz pływa z rąk do rąk.
***
MICHAŁ CHMIELEWSKI, TVPSPORT.PL: – W eliminacjach piąty wynik w historii Polski i bilet do Tokio. W finale zgubiona pałeczka. Jak z perspektywy oceniasz występ naszych sprinterów w World Relays?
PIOTR MARUSZEWSKI: – Totalnie znakomicie. Tylko im gratulować.
– Żadnego niedosytu po finale?
– Żadnego.
– Podpuszczam cię dalej. Przecież to finał światowej imprezy!
– Ale dla nas finałem było to, co dzień wcześniej. Tam walczyliśmy o bilety na MŚ, tam nasi pobiegli znakomicie. Okej, niedzielny bieg był o parę dolarów, mógł być jeszcze lepszy wynik na mecie. Ale on był już nagrodą za to, co chłopcy wykonali dzień wcześniej. Tylko tyle.
– Oglądając to, jak zgubili pałeczkę, miałem wrażenie: okej, zaryzykowali.
– Dokładnie. Nie mieli nic do stracenia, chcieli w biegu na luzie jeszcze się pokazać. Tym razem nie wyszło, ale za którymś razem wyjdzie. Zobaczycie. Taki to sport, gra błędów. W każdym razie: po finale nawet go specjalnie nie analizowaliśmy. Nic, co mogłoby obniżyć morale. Teraz jest bardzo dobre, mamy mnóstwo materiału do analizy – jak zrobić, żeby było jeszcze lepiej. Bo okej, tam zmiana Oliwera Wdowika z Łukaszem Żakiem była nieco za blisko, przez co dalej Łukasz nie dogonił już Dominika Kopcia. Ale to są detale.
– Które jednak czasami decydują o wszystkim.
– Stety albo niestety.
– Ta czwórka: Krupa, Wdowik, Żak, Kopeć, to jest docelowa czwórka tej sztafety? Pytam, bo zastanawiam się, czy jeśli wylosuje się wam kiedyś wewnętrzny tor, to dopuszczasz myśl, że np. wysoki Łukasz pobiegnie na drugiej zmianie zamiast męczyć się na wirażu?
– Ale on świetnie potrafi biegać wiraże! My trenowaliśmy, z maleńkim wyjątkiem, głównie na 4. torze. I z niego radził sobie świetnie. A co do składu, to oczywiście on pozostaje otwarty. Przecież gigantyczny potencjał ma młody Marek Zakrzewski, jest Adrian Brzeziński, inni. Chcę, żeby każdy był gotowy na każdy moment i okoliczność. A my tych biegów sztafety kilka będziemy jeszcze mieli, bo poza Drużynowymi ME w Madrycie chcemy jeszcze wystąpić w jakimś komercyjnym mityngu. Kluczem wszystkiego jest płynne zmienianie pałeczki. To było w sobotę w World Relays, gdy decydowały się kwalifikacje na MŚ.
– Kopeć jesienią powiedział mi: większość sprinterów jest w jednej grupie albo blisko was. Będziemy zimą się widywać, konsultować, zgrywać. Budujemy sztafetę na serio. To zdecydowało? Na ile to wam wyszło?
– Trójka z czwórki sztafety, która wystąpiła w World Relays, to jest moja grupa. Jesteśmy zgrani, nie da się chyba bardziej zgrać niż spędzając sześć popołudni w tygodniu razem. Co tydzień. Ja postawiłem przed nimi trzy rzeczy do zrobienia: drużyna, drużyna, drużyna. Gdy szykowaliśmy się na Teneryfie, powiedziałem: oczekuję od was poświęcenia. Musimy poświęcić przygotowanie indywidualne przez ten miesiąc i postawić wszystko na jedną kartę. Robimy przyspieszenie, robimy zmiany i budujemy mental drużyny. No i zbudowaliśmy. Z wisienką na torcie.
– Nie wiem, czy kiedykolwiek widziałem męską sztafetę 4x100 m z taką atmosferką wewnątrz, jaka bije teraz od tych chłopaków.
– Fajnie się to ogląda, prawda?
– O Kopciu mówią: Tatko. On faktycznie taki jest jako taki lider?
– Ja jestem generałem, a reszta to są żołnierze i my jesteśmy blisko. Ja i tak używam analogii. Mamy być jak oddział specjalny. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, bez wahania jesteśmy jak zaciśnięta pięść. I to działa. Dominik faktycznie jest przywódcą tej grupy. To jest naturalne, to jest normalne, do tego wszystkiego oczywiście naprawdę jest wesoło i spędzamy ze sobą świetny czas. Ale gdy trzeba, to Dominik wtedy wchodzi w buty kapitana i tym kapitanem jest. I to jest charyzma i pozycja, której się nie da wyuczyć. Ja jako trener nikomu nie zakładam opaski kapitańskiej na rękę. On to ma, taki jest.
– Też mówisz do niego per Tatko?
– Ja jestem ojcem, on jest ojcem. Tatko. Oczywiście. To jest świetny facet, naprawdę. Jest z nimi wszystkimi generalnie dużo śmiechu. Ale czuję też, że on i reszta mają w sobie odpowiedzialność. Mój styl pracy jako trenera to taki styl bardzo partycypacyjny. Musimy wszyscy mieć poczucie, co robimy, co chcemy zrobić i robimy to razem. Ja jestem daleki od tego, żeby narzucać rozwiązania i oczekiwać bezwarunkowego wykonania. Nie. Ja chcę, żebyśmy wszyscy na to pracowali, mieli dialog.
– A co jeszcze chcecie zrobić, mając już te bilety do Tokio?
– Poprawić rekord Polski, zejść poniżej granicy 38 sekund.
– Odważnie.
– Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Widzę tych chłopaków, widzę, jak pracują. To możliwe.
– Co jest wtedy możliwe?
– W sztafetach generalnie się sporo dzieje: ktoś zgubi, ktoś się pomyli. Na podium czasami stają nieoczywiści kandydaci. Sztuką jest sobie po prostu zostawić szansę na to, żeby to się działo z twojej przyczyny. To nawet pokazały biegi teraz w Chinach. Wcale nie musimy w pierwszej kolejności aż tak bać Amerykanów czy Jamajczyków. Bo są sztafety, które podchodzą do zadania w taki sposób, w jaki my zaczęliśmy teraz podchodzić. Mianowicie: musimy patrzeć na sztafetę jak na konkurencję techniczną, a nie czysto sprinterską. I teraz, jeżeli potraktujemy bieg sztafetowy 4x100 m jako konkurencję samodzielną, którą trzeba szlifować jak każdą konkurencję techniczną – przez 12 miesięcy roku – to bieg w niej nie będzie nagrodą za wynik w mistrzostwach Polski na dwa tygodnie przed imprezą, tylko efektem długich przygotowań, pracy nad elementami, doskonaleniem ich. Bieganie na 37 z kawałkiem to może być strefa medalowa.
– Zwłaszcza jeśli gwiazdorzy znów się pogubią. Amerykanie – finał w Paryżu. Teraz? World Relays bez kwalifikacji dla Jamajki.
– Otóż to. Swoją drogą, współczuję tym ekipom, które teraz mają się bić na czasy z Jamajczykami, żeby wejść do MŚ tylnymi drzwiami. Ciężka sprawa.
– A jednak są mniej sprinterskie nacje, które potrafią biegać świetnie sztafety.
– I o tym właśnie chcę powiedzieć. Chińczycy czy Japończycy to są zawodnicy, którzy dysponują podobnym, bardzo zbliżonym poziomem szybkościowym jak Polacy. Ale biegają po 37.70 s regularnie. Bo zmieniają fantastycznie, mają to opanowane do perfekcji. Są maszynami. My też tak możemy. Moje założenie strategiczne brzmi, żeby średni czas indywidualnych wyników bieganych blisko przed mistrzostwami świata wynosił poniżej 10.20 s. Jeżeli będziemy grubo poniżej 10.20 s, przy założeniu, że Dominik jest najszybszy, to to jest gigantyczny potencjał do wyszlifowania. To, co wyciskają ze sztafety Chińczycy i Japończycy w porównaniu z tym, czym dysponują w biegach indywidualnych, jest fenomenalne. To jest nasz wzór i przykład, że można. W technicznym wykonaniu czynności nikt nad nikim nie ma genetycznej przewagi. Japończycy na IO w Paryżu na ostatniej zmianie jako pierwsi odebrali pałeczkę. Mogła być sensacja. Dopiero tam się pogubili.
– Niemniej, zgodzimy się, że nie zaszkodziłoby mieć w kadrze czterech Usainów Boltów. I to z nimi szlifować przekazywanie pałeczki.
– Taki komfort ma jedna, góra dwie ekipy na świecie.
– O marzeniu o polskim biegu na 9.99 s na 100 metrów mówicie głośno?
– Oczywiście.
– Zdaje się, że to jest nawet na sztandarach fundacji, którą założyliście?
– Tak.
– Przeczytałem w Sportowych Faktach: zbierają na specjalistyczny sprzęt do treningu.
– To nie do końca tak, nie chcę, żeby to tak wybrzmiało. Sprzęt, który chcieliśmy pozyskać, to jakaś część tego, co zamierzamy. Projekt 9.99 – to nazwa – ma dźwignąć generalnie całą tę gałąź lekkoatletyki w Polsce. Jej celem jest nie tylko jednorazowy zakup sprzętu, bo to nie jest zbiórka internetowa, tylko to jest fundacja. Chcemy jako fundacja pozyskiwać środki z programów publicznych, z programów sponsorskich, możemy występować o różne formy dofinansowania, żeby wspierać rozwój sprintu w Polsce. I tu nie chodzi o jeden tylko bieg na 9.99 s. Chodzi o cały rozwój. Na tę chwilę oczywiście najbliżej pobicia rekordu Polski jest Dominik. Sztafeta w zasadzie też można powiedzieć, natomiast to jest działanie dużo szersze. Co do sprzętu, to my mamy go bardzo dużo. PZLA bardzo nam pomaga, prezes Chmara jest za nami, zarząd nam ufa. I to bardzo ważne, dziękujemy za to. Zresztą, nieskromne powiem, że nie ma w Polsce grupy sprinterskiej, która miałaby choćby część tego, którym my już dysponujemy. No i efekty tego widać na bieżni. I było widać w Chinach. Natomiast to jest technologiczny wyścig zbrojeń. Chcąc ścigać się z najlepszymi na świecie, musimy co najmniej mieć dostęp do tego samego najlepszego sprzętu. To, co zostało opisane, dotyczy tzw. microloadingu, to jest technologia mikro obciążeń, czyli przeciążania układu mięśniowego zawodnika malutkimi ciężarami, takimi na poziomie 100, 200, 400 gram, układanymi przeze mnie na ciele, na udach, na łydkach, na rękach. Tak, to są takie detale. One decydują o sukcesie albo porażce.
– Ta fundacja jest założona dla tej wąskiej grupki, która biega pod tobą sztafetę?
– Związek musi zabezpieczyć szkolenie pewnie kilkudziesięciu sprinterów. My chcemy to wzmocnić, choć oczywiście koncentrujemy się już na poziomie krajowej elity. Im więcej tego będzie, tej oddolnej inicjatywy środowiskowej, tym lepiej. Zachęcam wszystkich, żeby też próbowali różnych dróg. Żeby chcieli się rozwijać, szukać. To jest jedyna metoda. Inaczej polska lekkoatletyka zostanie w tyle. To pewnie żadna tajemnica, że gdybyśmy zdobyli jako dyscyplina w Paryżu czterdzieści medali, a nie jeden, to bylibyśmy gdzie indziej. Uznaliśmy, że nie warto myśleć o tym, co by było, gdyby tylko działać oddolnie, z – być może – odciążeniem budżetu PZLA. To obopólna korzyść.
– Możesz z ręką na sercu powiedzieć, że wierzysz w polski bieg męski na 100 metrów w czasie poniżej 10 s?
– Z ręką na sercu.
– Macie to rozpisane w kalendarzu? Gdzie chcecie zaatakować i kiedy? Bo jeśli tak, szkoda byłoby, żeby kibic przegapił.
– To tak u mnie nie działa. Ja nigdy nie celuję w przygotowanie formy na dany dzień, na dany moment sezonu. Ja w to po prostu nie wierzę, mówiąc krótko. Nie stosuję klasycznych metod periodyzacji w treningu i nigdy nie stosowałem. One polegają na tym, że są okresy ciężkie, przygotowawcze, potem zmniejsza się objętość treningowa, zwiększa się intensywność i to ma doprowadzić do najwyższej formy na dany moment. Okej, ale jest też inna droga: żeby szybkim, to znaczy gotowym być cały czas. Bo nigdy nie wiesz, kiedy nadarzy się ta okazja. Kiedy będzie ten właśnie dzień. Ale on będzie. Na to pracujemy. Moją filozofią treningową jest utrzymywanie zawodnika na pewnym, wysokim pułapie szybkościowym w długim okresie, czyli inaczej. Jeżeli przez tyle lat jako kraj pracowaliśmy w określony sposób i on nie przyniósł biegu na poniżej 10 s, to praca dalej tak samo skutku nie przyniesie. Zmieniając styl, zwiększamy szanse. O to mi chodzi.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.